„Co moment wyglądałam łaski Pańskiej WM Pani i Dobrodziki" – korespondencja Elżbiety z Lubomirskich Sieniawskiej, kasztelanowej krakowskiej z Joanną Gołyńską, ksienią jarosławskich benedyktynek jako przykład relacji klientalnych w czasach saskich
{"title":"„Co moment wyglądałam łaski Pańskiej WM Pani i Dobrodziki\" – korespondencja Elżbiety z Lubomirskich Sieniawskiej, kasztelanowej krakowskiej z Joanną Gołyńską, ksienią jarosławskich benedyktynek jako przykład relacji klientalnych w czasach saskich","authors":"Urszula Kicińska","doi":"10.31743/abmk.13233","DOIUrl":null,"url":null,"abstract":"W dawnej Polsce kobiety mocno angażowały się w działalność publiczną, a jednym z jej przejawów był sprawowany przez nie patronat religijny, który stanowił bardzo ważny element budowania więzi klientalnych. Znakomitym materiałem służącym do prześledzenia relacji pomiędzy daną patronką a jej duchowną klientelą są listy proszalne, w których pod pokładami rozbudowanej ceremonialności pojawiały się rzeczywiste cele i oczekiwania obu negocjujących ze sobą stron. W gronie owych zacnych kolatorek znalazła się również Elżbieta z Lubomirskich Sieniawska (zm. 1729), która wraz ze swym mężem Adamem Mikołajem (zm. 1726) dokonała wielu fundacji kościelnych. Pod opieką patronacką kasztelanowej krakowskiej znalazł się także konwent jarosławskich benedyktynek, w którym funkcję ksieni w tym okresie pełniła Joanna Gołyńska (zm. 1725). W przeanalizowanych listach, które wspomniana przełożona słała do swej dobrodziejki, przewija się kwestia relacji patronackich pomiędzy kolatorką a jej duchowną klientką oraz pojawiają się sprawy dotyczące codziennego funkcjonowania jarosławskiego konwentu. J. Gołyńska bezustannie narzekała na to, że nie ma za co utrzymać klasztoru, gdyż czasy, w których przyszło jej żyć, coraz bardziej pogrążają klasztor w długach i w ruinie. Warto zauważyć, że kierowane przez benedyktynkę proklamacje niejednokrotnie nie spotykały się z aprobatą, a nawet jakąkolwiek reakcją E. Sieniawskiej, co rzuca się cieniem na działalność kolatorską kasztelanowej krakowskiej. Mamy bowiem dowód na to, że nie każdemu proszącemu, a w tym wypadku klientowi duchownemu, Sieniawska, pomimo obowiązków wynikających z bycia patronką, mogła lub chciała w pełni pomóc.","PeriodicalId":351769,"journal":{"name":"Archiwa, Biblioteki i Muzea Kościelne","volume":"45 1","pages":"0"},"PeriodicalIF":0.0000,"publicationDate":"2023-06-30","publicationTypes":"Journal Article","fieldsOfStudy":null,"isOpenAccess":false,"openAccessPdf":"","citationCount":"0","resultStr":null,"platform":"Semanticscholar","paperid":null,"PeriodicalName":"Archiwa, Biblioteki i Muzea Kościelne","FirstCategoryId":"1085","ListUrlMain":"https://doi.org/10.31743/abmk.13233","RegionNum":0,"RegionCategory":null,"ArticlePicture":[],"TitleCN":null,"AbstractTextCN":null,"PMCID":null,"EPubDate":"","PubModel":"","JCR":"","JCRName":"","Score":null,"Total":0}
引用次数: 0
Abstract
W dawnej Polsce kobiety mocno angażowały się w działalność publiczną, a jednym z jej przejawów był sprawowany przez nie patronat religijny, który stanowił bardzo ważny element budowania więzi klientalnych. Znakomitym materiałem służącym do prześledzenia relacji pomiędzy daną patronką a jej duchowną klientelą są listy proszalne, w których pod pokładami rozbudowanej ceremonialności pojawiały się rzeczywiste cele i oczekiwania obu negocjujących ze sobą stron. W gronie owych zacnych kolatorek znalazła się również Elżbieta z Lubomirskich Sieniawska (zm. 1729), która wraz ze swym mężem Adamem Mikołajem (zm. 1726) dokonała wielu fundacji kościelnych. Pod opieką patronacką kasztelanowej krakowskiej znalazł się także konwent jarosławskich benedyktynek, w którym funkcję ksieni w tym okresie pełniła Joanna Gołyńska (zm. 1725). W przeanalizowanych listach, które wspomniana przełożona słała do swej dobrodziejki, przewija się kwestia relacji patronackich pomiędzy kolatorką a jej duchowną klientką oraz pojawiają się sprawy dotyczące codziennego funkcjonowania jarosławskiego konwentu. J. Gołyńska bezustannie narzekała na to, że nie ma za co utrzymać klasztoru, gdyż czasy, w których przyszło jej żyć, coraz bardziej pogrążają klasztor w długach i w ruinie. Warto zauważyć, że kierowane przez benedyktynkę proklamacje niejednokrotnie nie spotykały się z aprobatą, a nawet jakąkolwiek reakcją E. Sieniawskiej, co rzuca się cieniem na działalność kolatorską kasztelanowej krakowskiej. Mamy bowiem dowód na to, że nie każdemu proszącemu, a w tym wypadku klientowi duchownemu, Sieniawska, pomimo obowiązków wynikających z bycia patronką, mogła lub chciała w pełni pomóc.